Akcja w Łęgu (08.05.1944 r.)
8 maja 1944 r. w Łęgu rozegrała
się krótka i zażarta bitwa między grupą AK-owców zgrupowania ŻELBET I i
towarzyszącymi im cichociemnymi, a grupą Niemców. Potyczka miała miejsce
w pobliżu domu innego członka AK - Józefa Bobera (Karpa), gdzie ukryto
broń przygotowaną w związku z akcją Luty.
Akcja Luty, planowana i przygotowywana od kwietnia 1944 r.
miała na celu odbicie z więzienia przy Montelupich płka Józefa
Spychalskiego (o pseudonimie Luty). By zdobyć potrzebną broń, między 10 a
12.04.1944 r. partyzanci z oddziału AK GROM rozbrajali na terenie
całego Krakowa niewielkie patrole niemieckie - żołnierzy i policjantów.
Dodatkową pomoc przygotowało zwierzchnictwo w Londynie. Dla
przetransportowania zrzuconej broni do Krakowa, na miejsce planowanej
akcji, wyznaczono oddział ŻELBET dowodzony przez ppor. Adama Żuwałę
(Gołąb). W nocy z 7. na 8. maja 1944 r., koło Proszowic (w pobliżu
Koniuszy-Szreniawy), dołączyło do nich czterech skoczków spadochronowych
- ppor. Bronisław Kamiński (Golf), Włodzimierz Lech (Powiślak), ppor.
Józef Wątróbski (Jelito) i ppor. Jerzy Niemczycki (Janczar). Zrzucono
też sporą ilość broni - stenów, granatów, amunicji.
Oddział wyruszył w kierunku Krakowa, gdzie w Łęgu, w domu Józefa Bobera miała zostać ukryta broń. W drodze napotkali dwóch polskich granatowych policjantów. Ponieważ byli to Polacy, dowódca ŻELBETU nie zlikwidował ich. Złożyli przysięgę, że nie ujawnią obecności partyzantów i zostali puszczeni wolno. Grupa bez przeszkód dotarła do Łęgu, jednak około południa, dom Józefa Bobera (Karpa), został otoczony przez dużą grupę niemieckich żołnierzy, których ktoś jednak zawiadomił o obecności Polaków i transporcie broni. Pomimo przeważających sił wroga, otoczeni pierścieniem partyzanci podjęli walkę. Pozwolili podejść Niemcom jak najbliżej i otworzyli ogień, na który również odpowiedziano zaciętym ostrzałem. W bohaterskiej walce zginęło trzech cichociemnych ppor. Bronisław Kamiński (Golf), ppor. , Włodzimierz Lech (Powiślak), ppor. Józef Wątróbski (Jelito), oraz członkowie ŻELBETU Leszek Korol (Chrystian), Henryk Walczak (Waligóra) i Zygmunt Szewczyk (Tygrys). Pod osłoną jednego z cichociemnych - ppor. Bronisława Kamińskiego (Golfa), udało się spod ostrzału wycofać czterem osobom - Tadeuszowi Żuwale (Rezuła), ppor. Tadeuszowi Niemczyckiemu (Janczar), Edwardowi Grzybowi (Sęp) i Zbigniewowi Dudzikowskiemu (Wyrwidąb). Przeżył również Adam Żuwała (Gołąb), który obserwował wydarzenia z ukrycia. Przejął dowództwo na ocalałą grupą i po wielu perypetiach udało mu się przeprowadzić ją do Słomnik, gdzie oddział przegrupował się. Po stronie niemieckiej od strzału Tadeusza Żuwały (Rezuła) zginął kapitan żandarmerii.
W wyniku nieudanej z powodu wsypy akcji, Niemcy przejęli broń, co osłabiło polskie siły podczas akcji Luty. Po zabiciu partyzantów, Niemcy wyprowadzili z domu żonę Józefa Bobera - Paulinę, wraz z dwoma synami, Antonim i Januszem. Odkrytą broń załadowano na samochód, a dom Józefa Bobera (Karpa) podpalono wraz ze znajdującym się tam inwentarzem w postaci kóz i królików. Rodzinę Karpa przed rozstrzelaniem uratował wybuch broni ukrytej w innej, przegapionej przez Niemców skrytce. Dokładny opis wydarzeń pozostawił Antoni Bober - syn Karpa. Był on również świadkiem jak z drugiego domu wyszedł nieznany mu mężczyzna w cywilu, próbujący poufałym gestem uspokoić Niemca zaniepokojonego odgłosami wybuchów. Razem weszli do trzeciego domu gdzie przebywały dwie miejscowe kobiety. Z wnętrza domu dobiegł odgłos wystrzałów, a gdy oficer niemiecki wyszedł, gestem wskazał na kaburę pistoletu, co mogło sugerować, że sprawa została "załatwiona". Z innych źródeł wynika, że tego dnia w płomieniach zginęła jedna osoba o nieustalonej do dziś tożsamości (Antoni Bober tego nie potwierdza). Uważa się, że tego dnia Niemcy zastrzelili siedemdziesięciu-pięcioletnią Eleonorę Tynor i jej trzynastoletniego wnuka - Kazimierza. Anna Stachowicz zmarła w szpitalu wskutek odniesionych ran.
Józef Spychalski ps. "Luty" (źródło fot. https://dziennikpolski24.pl) |
Oddział wyruszył w kierunku Krakowa, gdzie w Łęgu, w domu Józefa Bobera miała zostać ukryta broń. W drodze napotkali dwóch polskich granatowych policjantów. Ponieważ byli to Polacy, dowódca ŻELBETU nie zlikwidował ich. Złożyli przysięgę, że nie ujawnią obecności partyzantów i zostali puszczeni wolno. Grupa bez przeszkód dotarła do Łęgu, jednak około południa, dom Józefa Bobera (Karpa), został otoczony przez dużą grupę niemieckich żołnierzy, których ktoś jednak zawiadomił o obecności Polaków i transporcie broni. Pomimo przeważających sił wroga, otoczeni pierścieniem partyzanci podjęli walkę. Pozwolili podejść Niemcom jak najbliżej i otworzyli ogień, na który również odpowiedziano zaciętym ostrzałem. W bohaterskiej walce zginęło trzech cichociemnych ppor. Bronisław Kamiński (Golf), ppor. , Włodzimierz Lech (Powiślak), ppor. Józef Wątróbski (Jelito), oraz członkowie ŻELBETU Leszek Korol (Chrystian), Henryk Walczak (Waligóra) i Zygmunt Szewczyk (Tygrys). Pod osłoną jednego z cichociemnych - ppor. Bronisława Kamińskiego (Golfa), udało się spod ostrzału wycofać czterem osobom - Tadeuszowi Żuwale (Rezuła), ppor. Tadeuszowi Niemczyckiemu (Janczar), Edwardowi Grzybowi (Sęp) i Zbigniewowi Dudzikowskiemu (Wyrwidąb). Przeżył również Adam Żuwała (Gołąb), który obserwował wydarzenia z ukrycia. Przejął dowództwo na ocalałą grupą i po wielu perypetiach udało mu się przeprowadzić ją do Słomnik, gdzie oddział przegrupował się. Po stronie niemieckiej od strzału Tadeusza Żuwały (Rezuła) zginął kapitan żandarmerii.
W wyniku nieudanej z powodu wsypy akcji, Niemcy przejęli broń, co osłabiło polskie siły podczas akcji Luty. Po zabiciu partyzantów, Niemcy wyprowadzili z domu żonę Józefa Bobera - Paulinę, wraz z dwoma synami, Antonim i Januszem. Odkrytą broń załadowano na samochód, a dom Józefa Bobera (Karpa) podpalono wraz ze znajdującym się tam inwentarzem w postaci kóz i królików. Rodzinę Karpa przed rozstrzelaniem uratował wybuch broni ukrytej w innej, przegapionej przez Niemców skrytce. Dokładny opis wydarzeń pozostawił Antoni Bober - syn Karpa. Był on również świadkiem jak z drugiego domu wyszedł nieznany mu mężczyzna w cywilu, próbujący poufałym gestem uspokoić Niemca zaniepokojonego odgłosami wybuchów. Razem weszli do trzeciego domu gdzie przebywały dwie miejscowe kobiety. Z wnętrza domu dobiegł odgłos wystrzałów, a gdy oficer niemiecki wyszedł, gestem wskazał na kaburę pistoletu, co mogło sugerować, że sprawa została "załatwiona". Z innych źródeł wynika, że tego dnia w płomieniach zginęła jedna osoba o nieustalonej do dziś tożsamości (Antoni Bober tego nie potwierdza). Uważa się, że tego dnia Niemcy zastrzelili siedemdziesięciu-pięcioletnią Eleonorę Tynor i jej trzynastoletniego wnuka - Kazimierza. Anna Stachowicz zmarła w szpitalu wskutek odniesionych ran.
Paulina Bober, oraz jej synowie, Antoni i Janusz zatrzymali się początkowo w domu Kucharczyków, a potem Szafrańców. Zarówno oni, jak i Józef Bober (Karp) przeżyli wojnę.
fot. Małgorzata Janiec
(źródło fot.: Muzeum AK w Krakowie) |
Informacje na podstawie profilu Bronisława Kamieńskiego na stronie elitadywersji.org
fot. Małgorzata Janiec
(źródło fot.: Muzeum AK w Krakowie) |
fot. Małgorzata Janiec
(źródło fot.: Muzeum AK w Krakowie) |
Informacje na podstawie profilu Józefa Wątróbskiego na stronie elitadywersji.org.
Adam Żuwała
(źródło fot.: http://muwit.pl) |
Materiały dotyczące Adama Żuwały (Gołębia) przechowywane w zbiorach IPN:
Tekst na podstawie:
1) opracowania p. Marka Jasiaka "Oddziały partyzanckie zgrupowania "ŻELBET" cz. 1.,
2) opracowania p. Mariana Cieślika "Zawadka w ogniu". Katalog zbiorów dotyczących Adama Żuwały na podstawie Biuletynu Informacji Publicznej IPN. Fotografie p. Małgorzaty Janiec za: "68 rocznica walki w Łęgu"
3) Jankowski, Stanisław M., "Klucze do wolności. Ze zbrojną pomocą więźniów gestapo, SS i NKWD", 2013 r.
Komentarze
Prześlij komentarz